Nie jest łatwo przyznać się do błędu, ale czasem trzeba. W ostatnim czasie popełniłam jeden, bardzo kluczowy, żywieniowy błąd, przez który straciłam sporą ilość swoich włosów. Lubię eksperymentować w kuchni, testować zdrowe produkty, robić detoksy, wyłączać i włączać do swojego menu różne produkty, ale tym razem nie wyszło mi to na dobre.
Jakiś czas temu postanowiłam na miesiąc wyłączyć całkowicie ze swojej diety mięso oraz wiele produktów odzwierzęcych. Bardzo dbam o swoją dietę, staram się dostarczyć mojemu organizmowi jak najwięcej witamin w naturalnej postaci (warzywa, owoce, nasiona, orzechy) oraz zaspokoić wszelkie żywieniowe potrzeby mojego organizmu. Jestem przy tym bardzo aktywna fizycznie, przez co zapotrzebowanie na niektóre składniki pokarmowe jest u mnie wyjątkowo duże.
Bez żadnego przygotowania postanowiłam wręcz z dnia na dzień wyeliminować z mojej diety wiele niezbędnych dla mojego organizmu produktów, przez 30 dni nie jadłam żadnych produktów odzwierzęcych (z wyjątkiem jajek, które jadłam co kilka dni), a także niektórych węglowodanów jak np. kasze oraz w dużym stopniu owoce ze względu na fruktozę.
To miał być taki detoks!
Co najgorsze w ogóle nie zastanowiłam się jak w codziennym menu je zastąpię, planowałam się żywić głównie warzywami. Miała to być taka forma detoksu. Byłam pewna że jestem na to przygotowana z marszu, ale nie byłam.
Wyeliminowanie tak dużej grupy produktów bez zamienników spowodowało, że razem z nimi wyeliminowałam dużą część witamin np. tych z grupy B (m.in. wit. B12 która odpowiada także za kondycję naszej skóry głowy oraz włosy).
Z racji mojego „zabieganego” stylu życia nie potrafiłam uzupełnić braków innymi produktami roślinnymi, nie byłam na to przygotowana i trudno było mi wymyślać coś na szybko do mojego codziennego menu.
Wytrwałam 30 dni, co nie było dla mnie jakieś wyjątkowo trudne. Niestety już pod koniec miesiąca mój stan włosów i skóry głowy pogorszył się, początkowo jednak nie powiązałam tego z moją dietą, bo podobno na jesień to normalne.
Zdjęcie moich resztek włosów ratowanych przez fryzjera. Włosy musiałam obciąć, bo stan końcówek był fatalny.
Zdjęcie moich włosów przed wypadaniem.
NIE, NIE NIE – Wcale nie jest normalne, że kondycja skóry głowy i włosy pogarsza się na jesień!
Z łupieżem borykałam się przez kolejnych kilka miesięcy, a włosy zaczęły wypadać mi garściami, czułam jak wyrywają się przy najdrobniejszym pociągnięciu. Cebulki włosów były bardzo osłabione.
Postanowiłam zrobić sobie podstawowe badania krwi, moczu oraz hormonalne. Wyniki wyszły dobre, więc trudno było zdiagnozować moje nagłe problemy z włosami i łupieżem. Ale po dłuższym zastanowieniu zaczęłam łączyć fakty (niestety tak późno!) – dieta bez mięsa, łupież i wypadające włosy – wszystko zaczęło się łączyć w całość!
Po miesięcznej walce z łupieżem i wypadającymi włosami, gdzie próbowałam już wszystkiego – od naturalnych kosmetyków, wcierek i aptecznych szamponów przeciwłupieżowych wybrałam się do lekarza, który przypisał mi bardzo skuteczną wcierkę.
Jednocześnie włączyłam do diety pożądane produkty zawierające witaminy z grupy B, kompleks witamin w formie sproszkowanych warzyw, izolat białka oraz wit. B12 w tabletkach. Po intensywnej suplementacji powoli wszystko wraca do normy. Łupież to już przeszłość, włosów jeszcze nie odzyskałam, ale są zdecydowanie silniejsze, zdrowsze i pojawiły się nawet baby hair.
Nie chcę żebyście z tego wpisu wywnioskowali, że bezmięsna dieta jest zła. Absolutnie to nie prawda!
Chodzi o to żeby świadomie i mądrze podejść do zmiany diety na wegetariańską/wegańską, bo nie jest to takie łatwe.
Często nie da się tego zrobić z dnia na dzień. Trzeba nauczyć się nowych produktów oraz znaleźć takie, które w pełni zastąpią te odzwierzęce. Trudno jest znaleźć w sklepie dozwolone w diecie wegańskiej produkty, które nie znajdują się na dziale warzyw i owoców! Potrzebna tu jest przede wszystkim wiedza i czas. Czas na naukę, którego w „zabieganym” życiu jest bardzo mało.
Przy diecie wegańskiej często konieczna jest suplementacja witaminami, najczęściej B12.
Potraktujcie to proszę jako przestrogę i nauczkę. Dokonujcie zmian w swojej diecie na lepsze, z głową.
To doświadczenie na pewno wiele mnie nauczyło i na własnej skórze przekonałam się że niepełnowartościowa dieta może przynieść organizmowi ogromne szkody w bardzo krótkim czasie.
Radosne w tym wszystkim jest to, że zmieniając dietę na pełnowartościową z odpowiednią suplementacją witaminową, szybko można poprawić swój stan zdrowia, wygląd włosów, skóry, paznokci, a także samopoczucie.
7 Responses
Myślałam o tym już wcześniej, ale teraz wiem, że po prostu muszę wreszcie zacząć ją stosować 🙂
Na pewno wypróbuję ,przyznam ,że nigdy nie zagłębiałam się w ten temat 🙂 Pozdrawiam i zapraszam do siebie ♥ Buziaki!
Ciekawy post, nie miałam pojęcia, że biała glinka to taki urodowy 'skarb' 🙂 Muszę wypróbować, ostatnio naturalne kosmetyki królują w mojej łazience (babuszka Agafia – uwielbiam) 🙂
białą glinka rzeczywiście jest najdelikatniejsza, to moja ulubiona, używam jej wyłącznie na twarz, mam w formie gotowej pasty
Świetny post, mawet nie wiedziałam, że ma zastosowanie w pielęgnacji włosów.
Mam tą samą glinkę i jakoś nie mogłam do tej pory się za nią zabrać. Teraz zdecydowanie wypróbuję jej właściwości na sobie! 🙂
Biała glinka bardzo mi pomogła, kiedy po użądleniu pszczoły miałam okropnie spuchniętą nogę. Zimna kąpiel z glinką przynosi świetne ukojenie obrzęków. 🙂