Podsumowanie miesiąca z Hula-Hop

Trzy dni temu skończył się luty, a razem z nim wyzwanie hula hop, które podzielone było na dwie części: kręcenie hula hop oraz ćwiczenia oddechowe. Do przygotowania i podjęcia takiego wyzwania zainspirowały mnie krążące w internecie wyzwania hula hop. Muszę przyznać, że to było naprawdę trudne wyzwanie. Nigdy wcześniej nie kręciłam tak systematycznie hula hop. Ćwiczenia oddechowe udało mi się wykonywać codziennie, dzięki temu że mogłam je wykonać w każdej, dowolnej chwili. Wyzwanie było bardzo intensywne, mimo że początkowe mogłoby się wydawać inaczej. Następnym razem jednak postaram się jakoś je uatrakcyjnić, ponieważ zdarzało mi się na nim nudzić.

Starałam się jak mogłam kręcić każdego dnia, ale nie posiadam niestety składanego hula hop, a na weekendach zdarza mi się zmieniać miejsce pobytu. To uniemożliwiało mi kręcenie w niektóre weekendy. Początkowo kręcenie 10-20 minut nie sprawiało mi trudności i było przyjemne, z czasem kręcenie przy muzyce zaczynało być dla mnie nudne. Z tym jednak też sobie poradziłam i oglądałam filmy lub jakieś ciekawe programy.

Codzienne kręcenie i wydłużanie czasu przyczyniło się do powstania siniaków, które trochę bolały w kolejnych dniach.

Niestety nie posiadam zdjęć przed wyzwanie, ani po wyzwaniu. Jednak nie zapomniałam o zmierzeniu swojej talii przed i po. Możecie mi nie wierzyć, ale osiągnęłam -5cm w talii! Dla mnie to niesamowity wynik, ponieważ jak już wcześniej pisałam, nie udało mi się do końca zrealizować wyzwania.

Wyzwanie uznaje więc za niezrealizowane, ponieważ pod koniec miesiąca kręciłam bardzo nieregularnie ze względu na ogromny brak czasu. Myślę, że jeszcze wrócę do takiego wyzwanie, ale zmodyfikuję go na tyle, żeby sprawiało mi jak najwięcej przyjemności, przy osiągnięciu maksymalnych rezultatów.